Jedyny kościół, który cieszy się swoją wytrwałością. A raczej pozostałościami. Dość duży i stary budynek, którego okna są już doszczętnie wybite, a drewniane miejsca siedzące... cóż, zaczynają gnić. Gdzieniegdzie widać mech, który zaczyna obrastać niektóre miejsca czy rzeczy. Ponadto w powietrzu czuć niezbyt przyjemny zapach starości, a nawet zgnilizny. Pomimo tego, cały ołtarz pozostał nietknięty, z kilkoma, jedynie małymi uszkodzeniami. Drzwi do wszelkich pomieszczeń są otwarte, ale niewiele pozostało w ich wyposażenia. Większość rąk ludzi je zabrała. Może się zdawać, że kościół nie jest już odwiedzany, pozostawiony na pastwę losu, jednakże znajdą się tacy, którzy odwiedzają go co niedzielę.